Artykuły ...



Niższe Seminarium ma już 60 lat - Tygodnik Niedziela Edycja częstochowska 17/2012




Wywiad z ks. rektorem dr Jerzym Bieleckim w Tygodniku Katolickim "Niedziela"





Artykuł w Tygodniku Katolickim "Niedziela" - Mikołaj Browarski „10 lat rektorskiej posługi”






Artykuł w Tygodniku Katolickim "Niedziela" - Mikołaj Browarski „Bezpieczny rozwój powołania”



Wypowiedzi ...

Ks. prał. Wincenty Kochanowski, były przełożony NSD

Komuniści niechętnie patrzyli na niższe seminaria duchowne. Z wyjątkiem naszego i płockiego - wszystkie inne zlikwidowano. Najtrudniej było pozyskać nauczycieli, bo kto - przez fakt, że uczy w NSD - chciał się narażać na utratę pracy w innej szkole? Uczyły u nas dwie siostry zmartwychwstanki: jedna chemii, druga geografii. Brat wizytator uczył francuskiego, jeszcze inny polskiego czy śpiewu, stanowili więc poważne grono. No i starsi panowie, którzy nie liczyli się z ówczesną władzą, np. pan Sołdrowski, pan Galewicz, pan Mąkosza i, oczywiście, pan prof. Wielgut.

Ks. prał. Zenon Mońka, były prefekt i rektor NSD

Przyszła pocztą nominacja do Niższego Seminarium. Tę nominację czytałem dziesięć razy. Przyszedłem do Seminarium i jeszcze czytałem ją na korytarzu. Rektorem był wtedy ks. Włodzimierz Rataj, a ja miałem nominację na prefekta. W ten sposób zaczęła się moja przemiła przygoda z Seminarium, które kochałem i kocham. Nie wiedziałem, że jest jeszcze jakieś inne życie poza Seminarium.

Ks. prof. Jan Związek, absolwent i prefekt NSD

To był początek lat 50. Powstałe wówczas NSD mieściło się przy ul. Paulińskiej, dzisiaj bp. Kubiny. Sława tego Seminarium była w tamtych latach wielka. Jako uczeń VII klasy słyszałem parę razy o tej szkole. Napisałem podanie, otrzymałem pozytywną odpowiedź, potem egzamin wstępny... i przyjechałem na pierwszy rok. Myślę, że to były te lata, kiedy memu życiu nadany został dobry kierunek, wizja całego człowieczeństwa, przyszłej pracy. NSD nauczyło mnie dwóch rzeczy: jak się modlić i jak pracować. Są to dwie wartości, przy pomocy których można przejść przez życie.

Ks. prał. Grzegorz Ślęzak, były rektor NSD

Istotę naszej troski stanowili jednak zawsze uczniowie, których przeważnie było ok. stu. Była to młodzież, która szukała czegoś więcej niż tylko zwykłej szkoły. Po prostu młodzi ludzie chociaż trochę myślący o kapłańskiej przyszłości. Wynikało to z wychowania w domu rodzinnym, podpowiedzi księży itp. Poza tym, uważano tę szkołę jako dającą szansę wychowania. Do tego dochodziła troska o nauczycieli. Problemy kadrowe powodowane były groźbami wobec nauczycieli ze strony kuratorium. Nie spodziewałem się, że w ogóle znajdę się w NSD. Zostałem tu posłany przez ówczesnego ordynariusza - bp. Stefana Barełę. Czułem, że jestem tam, gdzie powinienem być. Wspominam te czasy bardzo ciepło. Był to dla mnie czas dobry i owocny.

Ks. prał. Stanisław Iłczyk, były przełożony NSD

Do Niższego Seminarium jako wychowanek nie uczęszczałem, ale byłem tu wychowawcą: prefektem i prokuratorem - z nominacji bp. Stanisława Nowaka, obecnego arcybiskupa. Był to trudny, ale piękny okres w naszej Ojczyźnie - wychodzenia z totalitaryzmu. A miał on wiele różnych aspektów, nawet w odniesieniu do takiej szkoły, jak NSD. Bardzo ważne dla NSD jest to, że w Częstochowie spotykała się młodzież z całej Polski. Poczynając od Szczecina, przez Białystok, Hrubieszów, Lublin, Kielce, Rzeszów i skończywszy na górach. Potem wielu z tych młodych, po skończeniu nauki, powracało do swoich diecezji, do tamtejszych wyższych seminariów duchownych. Wielu z moich wychowanków z tego czasu już dzisiaj jest księżmi. Pracują bardzo pięknie w swoich diecezjach.

Ks. inf. Marian Mikołajczyk, wikariusz generalny, absolwent NSD

Wydaje mi się, że czas spędzony w NSD był bardzo owocny. Mieliśmy świadomość, że w Seminarium na lekcjach z historii czy polskiego uczyliśmy się takich rzeczy, których nasi koledzy w gimnazjach czy liceach świeckich nie mogli się uczyć, ponieważ panował wtedy jeszcze bardzo mocno stalinowski system. Zawsze była ta świadomość, że w naszej szkole uczymy się całej prawdy i całej literatury czy całej historii, a nie wybranych fragmentów, co było dla mnie bardzo ważne. Zawsze wspominam bardzo c iepło pana prof. Galewicza. Uczył nas historii, był bardzo odważny, nie był ograniczony żadnymi reżimami programu państwowego.

Ks. inf. Ireneusz Skubiś, redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego "Niedziela", absolwent NSD

Zacząłem uczęszczać do tej szkoły od września 1952 r. Naszym prefektem, nauczycielem i wychowawcą był Ks. Wincenty Kochanowski. Lata nauki w NSD wspominam bardzo dobrze, ponieważ teraz, jeszcze bardziej niż wtedy, widzę, jaka to była dobra szkoła, dobrzy wychowawcy. Znakomitym wychowawcą był ks. Kazimierz Szwarlik. Prowadził niezwykłe zajęcia. Tworzył z chłopców drużyny, podobne do harcerskich, piękna i twórcza była rywalizacja między tymi drużynami. Dobrymi wychowawcami byli księża, którzy uczyli nas dojrzałości życiowej: i tej duchowej, i zewnętrznej. Mieliśmy bardzo dobrych nauczycieli - patriotów, którzy właśnie za to, że byli patriotami, zostali wyrzuceni ze szkół państwowych. Nie mieli pracy, więc przyszli uczyć do Seminarium. To był zysk dla NSD - ówcześni uczniowie dużo na tym korzystali. Ta szkoła dała mi w życiu bardzo dużo.

Ks. kan. Krzysztof Bełkot, ceremoniarz Księdza Arcybiskupa, absolwent NSD

O Niższym Seminarium Duchownym dowiedziałem się od księży w mojej rodzinnej parafii pw. św. Antoniego Padewskiego w Częstochowie. Po uzyskaniu świadectwa klasy VIII, marząc o kapłaństwie, poszedłem do NSD, gdzie uczyłem się w latach 1971-1975. Poznałem tutaj wspaniałych wychowawców i nauczycieli. Dzięki ich wiedzy, doświadczeniu pedagogicznemu i poświęceniu - zarówno ja, jak i moi koledzy osiągnęliśmy niezłe wyniki w nauce. Wszyscy nauczyciele pracujący w NSD - ze względu na ich zaangażowa nie i poświęcenie - zasługiwali na słowa uznania i wdzięczności.

Ks. Stanisław Krzyszkowski - Niemcy, absolwent NSD

Obecnie pracuję w Niemczech, ale moim pragnieniem były misje. O nich marzyłem od początku. Dzięki umiejętnościom wyniesionym z Niższego Seminarium rozpocząłem w języku francuskim korespondencję z arcybiskupem z Ugandy. Ponieważ odpisał mi w języku angielskim, cóż było robić - zabrałem się do angielskiego. Do Afryki jednak nie pojechałem. Po jakimś czasie wyjechałem z Polski z zamiarem przygotowania się do pracy misyjnej w Brazylii. Wkrótce dostałem angaż pracy w Bawarii. Nie przestała mnie jednak frapować praca misyjna. Zwróciłem się do miejscowego biskupa z prośbą o skierowanie mnie na misje... i od 1 września 1998 r. pracuję na Ukrainie w diecezji kamienieckiej (...)

Ks. Wacław Szubert - Paryż, absolwent NSD

Chciałbym powiedzieć o przemijaniu i o trwaniu. Przemijają ludzie, zmienia się świat. Pamiętam nasze ascetyczne sylwetki sprzed ponad trzydziestu lat, dziś tak pięknie po kapłańsku zaokrąglone. Zmieniamy się, ale i trwamy. Chcę wspomnieć naszych wychowawców. Przyjmował nas do Seminarium ówczesny rektor - ks. Stefan Bareła... Chcę podziękować br. Stanisławowi za wysoki poziom języka polskiego, który nam wykładał... I jeszcze jeden dowód na trwanie: w czasie Mszy św. podczas Zjazdu Absolwentów patrząc na kaplicę wzruszyłem się. Jest piękna, odnowiona, ale krzyż i figury są te same, co przed laty. (...)

Ks. prof. Kazimierz Szymonik - wykładowca UKSW, AM w Warszawie i Bydgoszczy, absolwent NSD

Miłości do języka polskiego uczyłem się od br. Stanisława, muzyki uczył nas śp. prof. Mąkosza, który prócz kultury muzycznej i zamiłowania do sztuki, przekazywał nam miłość do Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Prawdziwej historii uczył nas prof. Galewicz, geografii - s. Andrea, z którą również malowałem okna w kaplicy - ramki proste to ja malowałem, obrazki - ona. Nie proście, byśmy dokończyli, bo Siostra maluje już z aniołami w niebie (...).

Br. Stanisław Rybicki - Częstochowa, nauczyciel języka polskiego w NSD

"Pamiętam ciche, jasne, złote dnie...". Powiadają, i nie bez racji, że byłem zbyt wymagający. Wybaczcie temu z siwymi włosami, że wtedy był okrutny, wymagający. Dlaczego? Bo wiedziałem, że hostię wypieka się nie z byle jakiej mąki, ale szlachetnej. I dlatego polszczyzna głosicieli słowa Bożego nie może być przeciętna i byle jaka. Dlatego byłem okrutny (...).

Ks. Józef Franelak, proboszcz parafii św. Jakuba w Częstochowie, absolwent NSD

Niższe Seminarium Duchowne w Częstochowie odegrało bardzo doniosłą rolę w mojej drodze do Chrystusowego Kapłaństwa, a także w całym moim życiu. Przede wszystkim otrzymałem tutaj rzetelną formację duchową. Spotkałem dobrych nauczycieli, którzy byli także wychowawcami i wpoili w nas tzw. "savoir vivre", a przede wszystkim - szacunek i miłość do Ojczyzny i Kościoła. NSD nauczyło mnie żyć we wspólnocie, dojrzeć kolegę, widzieć jego problemy i próbować mu pomóc. Nigdy nie żałowałem tego, że wie dzę i formację odbyłem w NSD. Jestem za tę łaskę bardzo wdzięczny Bogu i ludziom.

Ks. Stanisław Mendakiewicz, pomocniczy wikariusz sądowy, absolwent NSD

Niższe Seminarium Duchowne miało ogromne znaczenie dla mojej formacji duchowej i intelektualnej. Uważam, że cudowną sprawą dla uczniów NSD, swoistym "luksusem", była obecność ojca duchownego, do którego wychowankowie mogli zwracać się z wieloma sprawami, szczególnie duchowymi. Taka sytuacja nie miała przecież miejsca w innych szkołach. To było nasze bogactwo. Ogromnie cieszę się, że to właśnie w NSD mogłem zdobywać wiedzę opartą na rzetelności i prawdzie. Z nauczycieli wspominam szczególn ie pana prof. Krzysztofa Wielguta.

Ks. dr Jan Wilk, Dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Częstochowskiej, absolwent NSD

Okres mojej nauki w NSD przypada na lata 1959-1963. Bardzo pozytywnie wspominam ten czas. Uważam lata spędzone w NSD za czas dobrego przygotowania do życia, do pracy kapłańskiej, a przede wszystkim, jako przygotowanie do wejścia w wielkie sprawy Kościoła powszechnego. W tym czasie bowiem trwały obrady Soboru Watykańskiego II. Będąc w Niższym Seminarium, mogliśmy to dokładnie śledzić. W 1963 r. zmarł Jan XXIII, wielki papież. A zatem dzięki pobytowi w NSD byłem blisko wielkich spraw Kościoła. Wspominam z ogromnym uczuciem wdzięczności moich przełożonych: rektora ks. Włodzimierza Rataja, prefekta ks. Zenona Mońkę, ojca duchownego ks. Kaczmarka. Także konkursy recytatorskie, scenki teatralne, misteria organizowane w naszym Seminarium. To był mój pierwszy kontakt ze słowem mówionym, tak bardzo potrzebny w pracy kapłańskiej.

Ks. Mariusz Frukacz, absolwent NSD

Czas pobytu w NSD, w latach 1986-1990, wspominam z uczuciem wdzięczności Bogu i ludziom. To był czas dobrego przygotowania nie tylko do posługi w kapłaństwie, ale do życia codziennego. NSD przekazało mi takie wartości, jak rzetelność i odpowiedzialność. Tu uczyłem się nie tylko miłości do historii ojczystej czy literatury, ale także miłości do Kościoła. Spośród tylu wspaniałych ludzi, którzy stanowili niezwykłą wspólnotę, wspominam osobę bp. Tadeusza Szwagrzyka, jego cichą i modlitewną obecność, przykład jego życia, a także niezwykłe otwarcie na codzienne sprawy i problemy alumnów Seminarium. W NSD byliśmy świadkami wielkich wydarzeń roku 1989 w Europie Środkowo-Wschodniej, co zapewne dla tych, którzy chcieli służyć w kapłaństwie, było znakiem, że przyjdzie im służyć w nowej rzeczywistości.

Ks. Robert Mikos, wikariusz parafii św. Łukasza w Warszawie, absolwent NSD

NSD dla mnie to wspaniała szkoła życia. Nasze Seminarium wspominam jako miejsce szczególnej modlitwy. Miejsce, gdzie człowiek mógł rozmawiać z Panem o swoich sprawach i problemach. NSD wspominam także poprzez wspaniałych nauczycieli i wychowawców, dla których każdy z wychowanków był kimś bardzo ważnym. Wspominam w duchu ogromnej wdzięczności prof. Zofię Marjańską, s. Jadwigę Kasprzak, prof. Krzysztofa Wielguta... Pobyt w NSD był dla mnie czasem wyjątkowym.

Zebrał ks. Mariusz Frukacz